Rok 2012

Obecnie coraz częściej mówi się o tym, co ma wydarzyć się w 2012r. Księgarnie zaczynają uginać się od książek poświeconych temu zagadnieniu. Również stacje telewizyjne przedstawiają coraz więcej programów i filmów informujących  o czekających nas  już wkrótce wydarzeniach. Głośno mówi się o nadchodzących kataklizmach, a przede wszystkim o zbliżającym się końcu świata. Podsycany często celowo lęk wpływa na wyobraźnię wielu ludzi. Z coraz większym niepokojem wczytujemy się w kolejne dopływające do nas na ten temat informacje. Na tej podstawie nasza wyobraźnia tworzy  obrazy nadchodzących nieszczęść i zniszczenia. W konsekwencji, narastający lęk może skłaniać niektórych ludzi do podejmowania nieprzemyślanych działań.

Tego rodzaju alarmowe sytuacje mają zawsze miejsce, kiedy pojawiają się na niebie specyficzne układy  gwiazd, zbliżają się jakieś konkretne daty, np. koniec tysiąclecia itp. Nigdy w historii nie brakowało  tzw. „proroków zagłady”, lub różnych przepowiedni wieszczących nadchodzący koniec życia na Ziemi. W przeszłości mieliśmy  przykłady wielu proroctw, które jednak na szczęście dla nas się nie sprawdziły. I chwała za to Bogu.

Możecie zapytać czy wierzę przepowiedniom o końcu świata? Osobiście uważam, że nie należy dać się zwieść „fałszywym prorokom”, którzy czerpią korzyści ze sprzedaży swoich książek lub w inny sposób z podsycania ciekawości i lęku zwykłych ludzi. Uważam to za nieuczciwe działanie. Nikt nie może mieć pewności w 100%, że w danym momencie na pewno to nastąpi. Pierwotne przypuszczenia zamieniane są sprytnie w pozornie udokumentowane na ten temat dowody. Prawdą natomiast jest  to, że nie znamy nawet daty swojej śmierci, a próbujemy określać datę końca świata. Najbardziej w tym względzie przemawiają do mnie słowa Biblii, które jasno określają, że tę datę zna tylko Bóg i nikt poza nim.

Poza tym po co przejmować się końcem świata w sytuacji, kiedy śmierć każdego z nas jest i tak nieunikniona. Wszyscy kiedyś umrzemy i dla nas ten właśnie moment będzie końcem świata, końcem naszego pobytu na Ziemi. Fakt ten wydaje się być pomijany w natłoku informacji na temat roku 2012. Uważam, że należałoby się duchowo przygotować raczej do nadejścia nieuchronnej śmierci, oczyszczając się z tego, co oddala nas od doświadczania miłości Najwyższego, niż do zagłady naszej planety.

To, co się dzieje w różnych miejscach świata – powodzie, trzęsienia ziemi, są raczej wezwaniem do duchowego przebudzenia, niż zemstą ze strony natury czy też Boga. Kochający nas Bóg niszcząc całkowicie dzieło swojego stworzenia musiałby ponieść „osobistą” klęskę. Czy będąc wszechmogącym, przenikającym wszystkich i wszystko mógłby tego nie przewidzieć? Nie, na pewno nie! To co stworzył okazałoby się na tyle niedoskonałe i nieudane, że teraz miałby to zniszczyć? Wówczas nie byłby tym, kim jest, czyli nieskończoną miłością oraz biblijnym kochającym ojcem, który czeka z niecierpliwością na powrót swojego zagubionego syna.

Musimy być również świadomi, że Majowie również nie głosili  końca świata, ale raczej koniec pewnego cyklu i początek nowego. Przed nadchodzącymi zmianami zawsze następuje pewnego rodzaju burza, która oczyszcza atmosferę,  by w końcu ponownie na nieboskłon mogło wstąpić w pełnym swoim majestacie życiodajne słońce. Wszystko się zmienia i to czego doświadcza ludzkość w wymiarze globalnym ma nas czegoś nauczyć. Niech każdy z nas zastanowi się nad chwilą obecną i przypatrzy się uważnie czemu poświęca cenny czas swojego życia. Życzę wam  umocnienia się na drodze miłości Boga i bliźniego, najtrudniejszego zadania do wykonania w naszym krótkim życiu.

 

Opublikowano Refleksje | Możliwość komentowania Rok 2012 została wyłączona

Piękne życie

Życie człowieka jest jak pociąg  przemierzający swoją trasę od stacji do stacji. Rozpędzony mija góry, łąki, lasy, jeziora. W oknie parowozu stoi dumny maszynista, który koncentruje swoją uwagę na jak najszybszym dotarciu do celu. Mija kolejne stacje, aby dotrzeć do tego, co dla niego wydaje się najważniejsze.  Pochłonięty swoją pracą nie dostrzega piękna otaczającego go świata, który znika za oknami pędzącego pociągu. Nie zauważa ludzi z którymi się na co dzień spotyka. Potem przychodzi nowy dzień i zaczyna się wszystko od nowa.
Tak mijają lata, a zmienia się tylko to, że nasz maszynista pokonuje kolejne trasy i dociera do innych docelowych stacji. Pochłonięty swoją pracą nie dostrzega nawet siwych włosów pojawiających się na jego głowie oraz stopniowo pogarszającego się stanu zdrowia. Przychodzi w końcu czas, kiedy przechodzi na emeryturę i zaczyna patrzeć wstecz na swoje minione życie. Rozgląda się wokół siebie i z rozpaczą zauważa, że  tak naprawdę to nie osiągnął jak dotąd niczego wartościowego. Doświadczał jedynie krótkich chwil szczęścia przerywających trudne, stresujące życie. Zastanawia się, czy czegoś po drodze nie zagubił. Czy czas swojego życia wykorzystał tak, jakby tego tak naprawdę chciał. Zamknął oczy i po chwili otworzył je na nowo. Uśmiechną się sam do siebie i powiedział „Koniec, mogę przecież żyć inaczej”.  Od tego dnia postanowił czerpać w pełni z czasu, który mu pozostał. Zatrzymał pociąg swojego życia i zaczął dostrzegać cud otaczającego go świata. Sprzedał samochód, bo chciał już wszędzie chodzić tylko piechotą. Nie chciał, aby znów coś ważnego i cennego umknęło jego uwadze. Zaczął cieszyć się najdrobniejszymi rzeczami, które go otaczały. Zadzwonił do wszystkich znajomych, z którymi tak długo nie rozmawiał. Pojednał się z tymi, do których czuł urazę. Zaczął w duchu rozmawiać z Bogiem, dostrzegając go w każdym człowieku napotkanym na swej drodze.  Uśmiechał się do ludzi, których spotykał. Jego życie uległo zmianie i bardzo się z tego cieszył. Po pewnym czasie, nawet przestał sobie zarzucać, że przebudził do nowego życia tak późno.

Opublikowano Refleksje | Możliwość komentowania Piękne życie została wyłączona

Opowiadanie

Kiedyś bardzo spodobało mi się poniższe opowiadanie. Od niego chciałbym zacząć, bo uważam, że jest bardzo głębokie i dotyczy po części życia każdego z nas.

„Pewien człowiek znalazł jajko orła. Zabrał je i włożył do gniazda kurzego w zagrodzie. Orzełek wylągł się ze stadem kurcząt i wyrósł wraz z nimi.
Orzeł przez całe życie zachowywał się jak kury z podwórka, myśląc, że jest podwórkowym kogutem. Drapał w ziemi szukając glist i robaków. Piał i gdakał. Potrafił nawet trzepotać skrzydłami fruwać kilka metrów w powietrzu. No bo przecież, czyż nie tak właśnie fruwają koguty?
Minęły lata i orzeł zestarzał się. Pewnego dnia zauważył wysoko nad sobą, na czystym niebie wspaniałego ptaka. Płynął elegancko i majestatycznie wśród prądów powietrza, ledwo poruszając potężnymi, złocistymi skrzydłami. Stary orzeł patrzył w górę oszołomiony.
– Co to jest? – zapytał kurę stojącą obok.
– To jest orzeł, król ptaków – odrzekła kura. – Ale nie myśl o tym, ty i ja jesteśmy inni niż on.
Tak więc orzeł więcej o tym nie myślał. I umarł, wierząc, że jest kogutem w zagrodzie.”

Anthony de Mello

Opublikowano Refleksje | Możliwość komentowania Opowiadanie została wyłączona